Przedsiębiorstwa społeczne w swojej działalności łączą dwa cele: wypracowują zyski, ale przede wszystkim dają pracę tym, którzy są w najtrudniejszej sytuacji na rynku pracy. Chodzi np. o długotrwale bezrobotnych, osoby z niepełnosprawnościami, mające za sobą wychodzenie z uzależnień czy z kryzysu bezdomności. Jak wynika z danych przytoczonych podczas I Kongresu Pomorskiej Ekonomii Społecznej (odbył się na początku października br., organizatorem wydarzenia był Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego) na Pomorzu zatrudnienie w takich przedsiębiorstwach znalazło 640 osób.
Im lepiej się znamy, tym lepiej współpracujemy
O tym, jak istotna jest współpraca samorządu z biznesem „wrażliwym" mówił podczas kongresu Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. Podkreślał, że przedsiębiorstwa ekonomii społecznej są bardzo ważną częścią lokalnych wspólnot i dają szansę osobom wykluczonym z różnych powodów na uczestnictwo w życiu społecznym oraz gospodarczym Pomorza. Takie firmy potrzebują zatem „sojuszników", którzy będą ich wspierać tam, gdzie ta pomoc jest potrzebna (np. w zakresie interpretacji przepisów dot. ekonomii społecznej). Wyrazem takiej współpracy międzyśrodowiskowej były także spotkania, które we wrześniu br. Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej UMWP zorganizował w partnerstwie z Wojewódzkim Urzędem Pracy w Gdańsku. Wzięli w nich udział przedstawiciele przedsiębiorstw społecznych i pracownicy powiatowych urzędów pracy z Pomorza, które na co dzień wspierają ich działalność np. poprzez refundację składek ZUS.- Korzyścią takich spotkań jest to, że dzięki nim obie strony mogą poznać swoje potrzeby, wymienić się doświadczeniami i spostrzeżeniami – mówi Magdalena Siwiec z Wydziału Współpracy i Analiz WUP w Gdańsku, która była zaangażowana w organizację spotkań. – Urzędy pracy mogą zyskać kontakty, dzięki którym będzie im łatwiej rozwiązywać ewentualne problemy czy rozwiewać wątpliwości związane z działalnością przedsiębiorstw społecznych w ich powiatach.
Społecznikom przydaliby się „przewodnicy"
Spotkania odbywały się na terenie kompleksu hotelowego Arche Dwór Uphagena, gdzie od czerwca 2022 r. gdański oddział fundacji Leny Grochowskiej prowadzi pracownię ceramiczną oraz kawiarnię na Dolnym Mieście. Oba te miejsca współtworzą osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi.– Częstym problemem naszych pracowników było to, że nie odnajdywali się w innych zakładach pracy. Celowo mówię „pracownicy", bo nie jesteśmy zakładem opiekuńczym. To miejsce pracy tylko z bardziej kompleksowym i pogłębionym spojrzeniem na daną osobę – wyjaśnia Aleksandra Wiśniewska, kierownik gdańskiego oddziału fundacji Leny Grochowskiej. – Tutaj uczymy zawodu, ale też aktywizujemy osoby z niepełnosprawnością intelektualną i dajemy jej możliwość godnego zarobkowania.
Osoby, które przychodzą do fundacji mogą uczyć się zawodu baristy w kawiarni albo ceramika w pracowni. Zaczynają od 3-miesięcznego, bezpłatnego stażu, a później są zatrudniane na umowę o pracę – zazwyczaj na pół etatu.
- Nasze usługi oraz wyroby mają swoją jakość, bardzo o to dbamy – dodaje Dorota Chrustny, instruktor pracowni ceramicznej. – Do każdej rzeczy [w pracowni wykonywane są ceramiczne kubki, talerzyki, zawieszki – red.] dołączona jest informacja o osobie, którą ją wykonała. Widzimy jak nasi pracownicy bardzo się cieszą, gdy ich wyroby się sprzedają.
Przedstawiciele fundacji chętnie goszczą w swoich progach przedstawicieli samorządów, stowarzyszeń, fundacji, urzędów.
- Zależy nam na tym, aby współpracować z różnymi środowiskami, w tym z urzędami pracy, bo wymiana doświadczeń i informacji jest dla nas cenna – mówi Aleksandra Wiśniewska.
Na jednym ze spotkań z przedstawicielami urzędów pracy była także Jolanta Rychlik, prezeska Fundacji Świat Wrażliwy, która zarządza przedsiębiorstwem społecznym – kawiarnią Caffe Aktywni w Gdańsku. Razem ze swoimi pracownikami opowiadała o prowadzeniu obu tych podmiotów, dzieliła się również swoimi doświadczeniami oraz spostrzeżeniami.
– Na co dzień współpracujemy z urzędem pracy, dzięki temu pozyskaliśmy fantastycznych pracowników. Na przykład pani Paulina, która do nas przyszła na staż w trakcie pandemii, jest wirtuozem cukiernictwa – tłumaczy prezeska Fundacji.
Według niej tego typu przedsiębiorstwa często zakładają społecznicy.
– Moim zdaniem, w takiej szerszej perspektywie, warto, abyśmy mieli takich „przewodników", którzy będą w stanie powiedzieć mi wszystko o tej stronie formalnej prowadzenia biznesu, o aktualnych przepisach, wymaganiach – podsumowuje Jolanta Rychlik.